Niedawno nasz przyjaciel Mateusz ze Stop Car Go Bike – naszego dystrybutora w Poznaniu, wybrał się z rodziną na wyprawę w polskie góry. Był to duży sprawdzian dla naszego Hazaya Family i jego pierwsza duża wyprawa poza miasto. Przeczytaj jak sobie poradził!
Udostępniamy świetny tekst Mateusza poniżej, a przy okazji zachęcamy do testów w jego salonie!
Made in Poland.
W tym roku zajączek dotarł do mnie na kilka dni przed świętami wielkanocnymi. Być może dlatego, że mam trzydzieści parę lat zajączek kojarzy mi się przede wszystkim z kultową sceną z filmu Chłopaki nie płaczą, gdy Kuba Brenner wspomina studenckie czasy swego ojca. Dlatego, ale nie tylko dlatego podzielę się z Wami historią o zającu, a nie zajączku. Zanim zaczniemy muszę napisać, że mam ogromną słabość do gwary. Nie jest to ani czas, ani miejsce by o tym szerzej opowiadać, ale rower, o którym piszę tę słabość wykorzystuje. Po poznańsku zając to HAZAJ, a że twórcy konceptu polskiego roweru cargo mają aspiracje europejskie to skupimy się dziś na HAZAY Bikes. Powiedziałbym, że to prawdziwy kot, ale jednak zając.
Nie będę ukrywał, że znam twórców Hazaya, bo uważam, że tą znajomością wręcz należy się chwalić. Trzech poznaniaków Marcin Ciesielski, Kuba Garstkiewicz i Marcin Grausch połączyli swoje kompetencje oraz pasje, a efektem od tego sezonu będziemy mogli pojeździć. Od kilkunastu miesięcy przyglądałem się ewolucji tego projektu i z wielką nadzieją wyczekiwałem finalnej wersji produktu. Rower dotarł do mnie w wersji przedpremierowej – akcesoria jeszcze się szyły, ale wszystkie najistotniejsze elementy były już na swoim miejscu. Mając tak wymagających kompanów jak moje dzieci, rower, który dostałem do testów musiał dawać możliwość ich przewozu. Nie było innej możliwości.
Nie zapominając o nagłówku wyjaśniam od razu – rower jest zespawany i skręcony w Polsce. Do jego produkcji zaangażowano polskich przedsiębiorców, zaczynając od samej ramy, na zszyciu „namiotu” przeciwdeszczowego kończąc. Te elementy, które sprowadzono z zagranicy nie mają polskich odpowiedników sprawdzonych w tego typu konstrukcjach i godnych uwagi.
Design
Na samym początku zajmijmy się tym co zwraca uwagę każdego przechodnia. Hazay dostępny jest w jednej wersji kolorystycznej – czarna, matowa rama z żółtymi elementami. To oczywiście kwestia gustu, ale mi się to zestawienie naprawdę podoba. Rower towarowy ma służyć do przewozu i projektanci wielu marek, skupiając się na funkcjonalności, zapominają, że wygląd także ma znaczenie – do tego stopnia, że niektórzy doprawdy mogliby projektować królewską biżuterię – korony, a inni sprawdziliby się w branży funeralnej. Zupełnie inaczej jest w tym przypadku. Przyglądając się bliżej skrzyni roweru (wykonanej z tworzywa) zobaczymy, że wzdłuż niej prowadzi linia, załamująca gładką powierzchnię i dodająca całości sportowego charakteru. To co bez wątpienia ucieszy osoby doceniające „detal”, to przetłoczenia na ramie w kształcie nazwy i logo producenta. W wersji Family dach przeciwdeszczowy jest stosunkowo wysoki, a dzięki dużym „oknom” naprawdę dobrze widać otoczenie z pozycji pasażera (tak przed jak i z boku roweru). I co istotne w tej części recenzji – dach nie przytłacza całości tworząc z rowerem zestaw, który dalej wygląda atrakcyjnie.
Osprzęt i charakterystyka techniczna
Rower jest stosunkowo lekki, ponieważ waży mniej niż 40 kg. Swoją wagę Hazay zawdzięcza przede wszystkim aluminiowej ramie, która może zostać zespawana na dwa sposoby: albo ze spawami widocznymi (w wersji towarowej) albo zeszlifowanymi (w wersji family). Rower w sezonie 2023 wyposażono w klasyczny napęd tj. 11 biegową kasetę i łańcuch, osprzęt Shimano Deore, centralnie umieszczony silnik Bafang M400 (250 W/80 Nm), a całość pomagają zatrzymać hydrauliczne hamulce tarczowe shimano.
Jednak to co najciekawsze w tym rowerze znajduje się przed kierownicą. Skrzynia zaprojektowana przez HAZAY Bikes ma 50 cm szerokości i 70 cm długości i jest to wymiar wnętrza skrzyni. Wielu z was te wartości nic pewnie nie mówią, dlatego szybkie porównanie: Riese Muller Load75 (52 cm – 71 cm), a Urban Arrow Familly (52 cm – 65 cm). Nie tylko wymiar skrzyni w przypadku tego cargo ma znaczenie, dlatego, że Hazay umożliwia użytkownikowi demontaż bocznych części ramy, jeśli akurat chcielibyśmy przewieźć coś szerszego niż 70 cm. Genialne w tym rozwiązaniu jest to, że każdy użytkownik cargo może demontażu dokonać samodzielnie – nie są to samozamykacze, ale te 3 śruby nie powinny nikogo pokonać. W przypadku demontażu bocznych pałąków ładowność samej skrzyni spada do 60 kg. W konfiguracji z zamontowanymi pałąkami wynosi za to 100 kg. W mojej ocenie jest to bardzo ciekawe rozwiązanie zdecydowanie zwiększające możliwości transportowe roweru.
Wróćmy do głównej funkcji wersji family, czyli przewozu dzieci i/lub zwierząt. Cargo Hazay Bikes przygotowano do przewozu dwójki dzieci, które zasiadają na wspólnej ławeczce wyposażonej w trzypunktowe pasy bezpieczeństwa. Sama ławeczka pokryta została specjalnie dobranym tworzywem co powoduje, że z jednej strony jest naprawdę wygodna (tak twierdzą moje dzieci), a z drugiej nie chłonie wody – po deszczu wystarczy ją przetrzeć i można ruszać w drogę. Hazay w swojej ofercie ma jeszcze namiot przeciwdeszczowy i zagłówek, który z jednej strony chroni dzieci, a z drugiej pozwala im się po prostu wygodnie oprzeć podczas drzemki.
Hazay oferuje użytkownikom także ciekawy sposób przewozu poprzez zamontowanie wewnątrz skrzyni dwóch równoległych szyn umożliwiających zabezpieczenie towaru lub montaż akcesoriów do przewozu zwierząt.
Silnik i bateria
Kilka słów (z przyzwoitości) należy poświęcić napędowi, a w szczególności silnikowi Bafang oraz współpracującej z nim baterii. Silnik o mocy nominalnej 250 W generuje 80 nm mocy i wspomaga pracę rowerzysty do osiągnięcia przez niego granicznego progu 25 km/h. Zasada działania silnika, jego moc i elastyczność jest wystarczająca do sprawnego poruszania się po mieście. Stosunkowo niska waga powoduje także, że po przekroczeniu 25 km/h, gdy silnik elektryczny przestaje pracować, Hazayem można rozpędzać się dalej. Pewnym mankamentem silników Bafanga jest osprzęt w postaci ekranu i manetki zmiany trybów jazdy, które mogłyby być bardziej intuicyjne. Istotna informacja dla wszystkich tych, którzy planują Hazayem jeździć nie tylko po mieście – rower bardzo przyzwoicie radzi sobie w trasie. Silnik i bateria wytrzymują obciążenia, z którymi mierzą się podczas całkiem poważnych podjazdów, a układ kierowniczy świetnie sobie radzi nawet przy szybkich (40 km/h) zjazdach. Rower był przez nas testowany w Karkonoszach, w warunkach wiosennych, z obciążeniem w postaci dwójki dzieci oraz z zamontowanym namiotem.
User experience
Dla mnie rower cargo jest narzędziem do przewożenia wszystkiego, środkiem transportu, ale też źródłem ogromnej przyjemności z jazdy na rowerze. Mnie nie satysfakcjonuje przemieszczanie się z punktu A do punktu B, chcę, żeby działo się to szybko, pewnie i bezpiecznie. Właśnie dlatego uważam, że niezwykle ważnym jest to jak rower cargo się prowadzi. Hazaya prowadzi się bardzo przyzwoicie, układ kierowniczy jest precyzyjny, a przednie koło nie wpada w drgania podczas szybszej jazdy.
Często pomijanym, choć uważam, że bardzo istotnym aspektem poruszania się rowerem cargo, jest wysokość bocznych burt. Jest to temat rzeka, który na pewno doczeka się odpowiedniego komentarza z mojej strony. W każdym razie, stosunkowo niskie boczne burty Hazaya nie „łapią” wiatru, dlatego rower jest stabilny także przy bocznym wietrze, a zamontowany namiot umożliwia zrolowanie boków, by w razie konieczności zniwelować efekt żagla.
W Hazayu zastosowało sztywne osie, co ma realne zalety. Pierwszą, nie taką wcale oczywistą, jest precyzja w montażu kół. W przypadku konieczności zmiany dętki dużo łatwiej jest prawidłowo osadzić koło szczególnie, w bądź co bądź, ciężkim rowerze. Z drugiej strony zastosowanie sztywnych osi wpływa na możliwości obniżania wagi ramy (rozłożenie oddziałujących na ramę sił), oraz jakość prowadzenia, szczególnie w zakrętach.
Ze względu na właściwości jezdne Hazaya uważam, że mu dużo bliżej do Bullita czy Loada60/75, niż modeli z zamontowaną z przodu wanną – Urban Arrow Familly, Packster70 czy CAGON. A to akurat bardzo dobrze o nim świadczy. Jestem bardzo ciekawy jak na ten model zareaguje rynek rowerowy i czy zyska uznanie także wśród wymagającej grupy rowerzystów jaką są kurierzy rowerowi.
Opanowując entuzjazm nie mogę pominąć tego co jako pierwsze wymieniłem w Hazayu – to siodełko. Standardowo montowane nie jest ani kanapowo miękkie, ani szosowo wygodne. W drugiej kolejności wymieniłbym gripy kierownicy, ale nie miałem akurat żadnych nomen omen pod ręką. Na szczęście to co mi w tym rowerze nie pasowało da się niewielkim nakładem finansowym poprawić we własnym zakresie.
Podsumowując – HAZAY to propozycja zasługująca na uwagę świata rowerowego i będąca bardzo dobrym startem producenta w świat rowerów cargo.